Muszę przyznać, że jestem nieco zawiedziona. Mowa o katalogu Ikea, na który czekałam cierpliwie (a który otrzymałam na szarym końcu po wszystkich moich znajomych). Otóż rzeczony katalog jest, muszę to przyznać mimo swojej wielkiej i niezmierzonej miłości do Ikea, marny. Wiem, co mówię - mam wszystkie od 1998 roku. Niby zachęcający motyw przewodni - małe mieszknia. No bo któż z nas może się poszczycić dużym mieszkaniem w dobie metra za 9 tyś zł? Przeglądam więc i przeglądam, wertuję kartka po kartce, szukam tych wspaniałych innowacji i.... nic. Owszem, są perełki - pomysł na funkcjonalną łazienkę o metrażu 2 m kw. Okazuje się, że da się takową urządzić w pomysłowy sposób. Ale to niestety jedyna rzecz, która mnie zaskoczyła. Bo reszta? Cóż... Nie wiem, dlaczego Ikea ciągle upiera się przy zamieszczaniu w tych katalogach wszystkich swoich produktów. Nie rozumiem np. idei pokazywania 50 szaf w dziale "sypialnia" czy 18 kanap w dziale "salon". A powtarza się to co roku. Nie ma progresu droga Ikeo. Zero innowacji. Katalog powinien być raczej zbiorem pomysłów, polem do popisu architektów i dekoratów. Pokażcie nam, co potraficie. Sprawcie, żebyśmy byli oszołomieni możliwościami, zadziwcie nas tak, jak zadziwia każda wizyta w sklepie. Za każdym razem, kiedy jadę do Ikei jestem oszołomiona. Chodzę pomiędzy tymi cudownymi "mieszkaniami" i w każdym chciałabym osiąść na stałe. Katalog taki właśnie powinien być. My (konsumenci) wiemy doskonale, że Wy (Ikea) macie ogromny wybór szaf i kanap (żeby trzymać się wcześniej wybranych przykładów). Ale czy musimy je oglądać w każdym katalogu od dziesięciu lat? Przecież wzory się tak znowu nie zmieniają. Regał Billy to regał Billy. Tak samo wyglądał w 1998 tak samo wygląda w 2011. I dobrze. Po co zmieniać coś, co jest dobre? Ale nie znaczy to, że w każdym katalogu muszę omijać 20 stron szaf, kanap, regałów, stołów etc. Pomijam już fakt, że katalog staje się przez to całkiem konkretną "cegłą" i w niektórych domach (tych, do których jest wysyłany, czyli nie do mojego) od razu ląduje w koszu. Gdyby katalog był zbieraniną raczej pomysłów niż produktów i prezentował fajne stylizacje zamiast kolncentrować się na pokazywaniu wszystkich dostępnych w ofercie materiałów, być może byłby częściej czytany... Może zatem warto drodzy szefowie i pracownicy kreatywni Ikei wydawać te katalogi szaf oddzielnie tak, jak teraz wydajecie "Łazienki" i "Kuchnie"? Tym sposobem, mniej papieru zużyjecie, mniej makulatury wyprodukują Wasi konsumenci, więcej pomysłów nam pokażecie a każdy, kto będzie zainteresowanym kupnem rzeczonej szafy, pojedzie do Waszego sklepu po katalog szaf i volia! (I przy okazji zje te pyszne klopsiki...).
A zatem, może czas na zmiany szanowni Państwo?
Ikea, katalog 2012
A oto rzeczona łazienka (2,7 m kw!):
a teraz dowody zbrodni ;-):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz