niedziela, 4 sierpnia 2013

nieusprawiedliwiona nieobecność, zmiany oraz sypialnia raz jeszcze

Aaaaale długo mnie nie było. Miałam okres całkowitego zaniku inwencji twórczej oraz (o mało co) zaniku wszystkiego w ogóle. W domu przez ten czas wiele sie nie zmieniło, ale (uwaga uwaga) zmieniła się koncepcja (ZNOWU). Na Pe to już nawet nie robi wrażenia, chociaż ostatnio stwierdził, że jak tylko zdąży się już przyzwyczaić do moich wymysłów, to ja własnie wtedy zmieniam wymysł:-) Coś w tym jest gdyż: SPRZEDAŁAM STOLIK. Tak - te piękną duńską nerkę z lat 60. Sprzedałam, ponieważ średnio sprawdzała się przy narożnej kanapie i kiedy Pe. po raz trzeci (słownie: TRZECI) wylał na dywan piwo (wielką szklanę piwa) spowiedziałam dość.
Tu następuje darmowa porada dla wszystkich czytelników borykających się z wyborem stolika kawowego do kanapy narożnej: ŻADNYCH ORGANICZNYCH KSZTAŁTÓW (takich jak nerka czy jajo). Tylko geometria Was ocali. Czyli: kanapa narożna (która tworzy kąt 90 stopni) = stolik kwadratowy lub prostokątny.
Z nowości to jest jeszcze sypialnia, która - jak pamiętacie - wyglądała tak:


potem tak:


A teraz wygląda tak:







Kolor ściany jest ten sam co na drugim zdjęciu, ale dopiero te najnowsze oddają rzeczywisty jej odcień. Kapę (nieprzywoicie miękką) kupiłam w TK Maxx, który odkryłam ku utrapieniu mojego portfela oraz - w ekstremalnych sytuacjach - również konta oszczędnościowego.  Łączy w sobie wszystkie kolory, których użyłam, żeby przełamać wielką turkusowo-granatową płaszczyznę ściany, czyli oliwkę z fioletem.
Lustro słońce róweniż przeszło metamorfozę (już trzecią). Najpierw było czarne:


potem białe:


 a teraz jest złote:

   
 Co sądzicie? Jest lepiej?

2 komentarze: