piątek, 23 sierpnia 2013

nigdy bym nie pomyślała...

... że kiedys zakocham sie w marmurze, który dotąd kojarzył mi się głównie z nowobogackimi łazienkami ze złotymi kranami. Tak, wiem - co za ignorancja. Dzisiaj, tak dla odmiany, pałam do niego miłością wprost bezgraniczną. Warunek jest jeden: musi być bezpretensjonalnie. Marmur najbardziej lubię w surowym towarzystwie. Zamiast złotych kranów - armatura (co za słowo!) żywcem przeniesiona ze industrialnego loftu, stare drewno i przezroczyste szkło. Wszystko, co podkreśli strukturę kamienia, jego naturalne pęknięcia i żyłki.












 
Zaczynam się niepokoić tymi swoimi drastycznymi zmianami upodobań... Czy to normalne, że rzeczy, które jeszcze niedawno budziły we mnie (co najmniej) pogardliwy uśmieszek, dzisiaj tak bardzo (BARDZO BARDZO) mi się podobają?

6 komentarzy:

  1. Bejb, jestem przekonana, że to kolejne typy wnętrz, które dobrze wyglądają jedynie na zdjęciach. Szukajmy naszych dywanów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się nie zgodzę - także gardziłam marmurem i do tej pory mi głupio, gdy pomyślę, jak jakimś głupim żartem skwitowałam zamiar mojego znajomego, zrobienia marmurowej podłogi w kuchni. A potem - szczena mi opadła. Taka sytuacja. A jeszcze gdy ten marmur jest podgrzewany! Eh...

      Usuń
  2. Marmur w łazience - wszystko jedno czy biały, różowy lub zielony. Urozmaicony szkłem, złotem czy drewnem - to sarkofag! :)
    AMENT

    OdpowiedzUsuń