poniedziałek, 20 stycznia 2014

Weź mnie zaskocz

Kiedyś, dawno temu pisałam jeszcze jednego bloga. O ciuchach. Żeby było jasne - NIE, nie wrzucałam zdjęć swoich "stylizacji". Pisałam o tym, co mnie wkurzało w tym całym biznesie, sztucznym wymuszaniu trendów itd. Dzisiaj odgrzebałam ten tekst. Jest z 9 marca 2012 i wiecie co? Nie stracił na swojej aktualności, Jestem prawie o 2 lata starsza i 7 (słownie: siedem) kg grubsza. I czuję dokładnie to samo. Więc bezczelnie kopiuję samą siebie sprzed kilkunastu miesięcy. A co! Czy to nadal plagiat?

Czy to jest jeszcze możliwe? Czy dzisiejszy biznes modowy może nas jeszcze czymś zaskoczyć? I, co najważniejsze, czy my możemy jeszcze zaskoczyć czymś sami siebie?
No bo jest trochę tak: jako konsument jestem ograniczana pewnymi tendancjami, trendami za którymi podążają marki. Jest to oczywiście miecz obosieczny: marki kreują potrzeby i tworzą trendy, które z kolei nakręcają sprzedaż. Bo w rzeczywistości, droga koleżanko, nie potrzebujesz 3 pary zamszowych koturnów w cętki, których pełno na blogach albo, co gorsza, żółtej torebki. No ale przecież żyjemy właśnie w takim świecie i nie bardzo mamy jak z niego wyskoczyć. Jest niby raczkujący jeszcze w Polsce ruch slow fashion, są - nadal niesety drodzy, polscy młodzi projektanci. Są jakieś tam lepsze i gorsze ciuchlandy/szmateksy/secondhandy/lumpy (jak zwał tak zwał). Są niby wymiany ciuchowe, pożyczanie, oddawanie i całe to allegro. No ale ogromną część modowego rynku zajmują ogromne sieciówki. I My (Pan, Pani, ja, wszyscy) w tych sieciówkach do cholery kupujemy.
No więc są pastele w sklepach i są pastele na ulicach. To normalne. Ale co zrobić, żeby nie wyglądać tak pastelowo? Oczywiście, można łączyć ubrania, tworzyć z nich nieskończone (?) kombinacje. Zakładać paski do kwiatków, nosić sweter jako spódnicę. Ale to też już było. No i nie oszukujmy się, to dobrze wygląda jedynie w Vogue i na niemiłosiernie chudych blogerkach.

Na ile więc jesteśmy w stanie tworzyć nowe, oryginalne kompozycje mając do dyspozycji kalki? I, czy efekt finalny będzie się rzeczywiście nadawał do noszenia? Nie moi drodzy. Ubrania noszone jako sztuka dla sztuki (patrz blogi, na których nawet w środku zimy pięknookie panienki mają na sobie koronkową czarną bluzeczkę i nic więcej, podczas gdy normalni ludzie oprócz pięciu warstw bluzek i barchanowych gaci mają na sobie puchówkę, czapę i przeogromny szalik) się nie liczą, interesuje nas tylko sztuka użytkowa - do noszenia.

I pojawia się znowu to pytanie, czy możliwe jest dzisiaj posiadanie własnego stylu? I czy rzeczywiście taki styl jest właściwie NASZ? Może to styl Anny Wintour, Ulyany Sergeenko, Olivii Palermo, Carrie Bradshaw, redaktorki InStyle'a i Flesha, dyrektorów kreatywnych i projektantów, fotografów i agencji modelek, który - przetworzony przez tysiące głów i kartek papieru - jest odzwierciedleniem tego, jak wyglądamy?

No właśnie. Czy ktoś jeszcze może zaskoczyć?

via: google

PS. Dzisiaj pierwszy raz w historii wstawiłam do posta gifa. W wieku (prawie) 30 lat odkryłam nową rzecz w internetach. Świat się kończy.
Pa!

5 komentarzy:

  1. Mam podobne odczucia...Wierzę jednak w to, że jeśli ktoś ma ciekawe (w moim pojęciu) wnętrze, to nie musi ukrywać się pod szmatkami...może to chodzi o swego rodzaju nonszalancję w ubieraniu się...?

    Kochana, mam nadzieję, że to nie problem i nie obciążenie... nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Zerknij, proszę tu: https://mikroauka.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna, zgadzam się. W końcu styl to uzewnętrznienie tego, co masz w środku:) dzięki za nominację! Teraz muszę odpowiedzieć na te wszystkie pytania..... ;)

      Usuń
    2. Wcale nie musisz odpowiadać, serio:) Nie chciałabym aby ktokolwiek czuł przymus;)
      Nie ukrywam jednak, że ciekawa byłabym Twoich odpowiedzi...:)
      ...Trochę jeszcze myślę o powyższym wpisie i trochę o tym, jak ewoluowała zawartość mojej szafy przez ostatnie 10 lat. Świetny temat poruszyłaś, w ogóle nie zamykaj się tylko w tematyce wnętrzarskiej. Dobrze się Ciebie czyta. :)

      Usuń
    3. :-):-) Dzięki! To nie przymus, wczoraj sumiennie sie przygotowałam i dzisiaj zamierzam udzielić WYCZERPUJĄCYCH odpowiedzi:-)

      Usuń
    4. Aaaa, to super! W takim razie nie mogę się doczekać. :)

      Usuń