niedziela, 14 sierpnia 2011

łazienka.

Jednym z moich ulubionych pomieszczeń w domu (poza kuchnią oczywiście) jest właśnie łazienka. Sama do końca nie wiem dlaczego. Kojarzy mi się trochę ze starożytnymi rzymskimi łaźniami, miejscem całkowitego wyciszenia, pełnym pachnących buteleczek, kolorowych słoiczków i innych cudeniek. Dlatego uważam, że łazience należy poświęcić wyjątkowo dużo uwagi. Niestety w jej urządzaniu jeszcze do niedawna dominował tzw. trend dosłowny. Bo z czym, proszę Państwa łaźnia się kojarzy? Z wodą oczywiście! A więc kupujemy: błękitne kafle z elementami fauny i flory morskiej na ściany i granatowe na podłogę, tu i ówdzie rozrzucamy muszelki, na półkach układamy białe lub niebieskie ręczniki, jeszcze tylko dekoracyjna morska świeczka i voila! No dobra, wiem. Opis jest przesadzony (aczkolwiek nadal upieram się, że gdzieniegdzie można jeszcze znaleźć takie okazy). Ale, bądźmy szczerzy. O ile w urządzanie salonu, sypialni i kuchni wkładamy jeszcze trochę wysłku, to na łazienkę zwykle nie mamy czasu i siły. A może by tak urządzić łazienkę w stylu nowojorskim? Kupić piękne, duże kafle w szarym kolorze, ustawić na umywalce storczyka, a białe ręczniki pozwijać w rulony i ułożyć w drewnianej, stojącej szafce jako dekorację? Jeśli zaś łazienka nieodłącznie kojarzy nam się z błękitem, to może spróbujmy stylu greckiego? Biel połączona z błękitem wpadającym w turkus? Jakaś egzotyczna roślina? Wersja dla szalonych: nowoczesna fototapeta z widokiem na rajską plażę. Spróbujcie, a co!
A teraz zdradzę Wam sekret (na razie jeden z tych mniej wstydliwych, ale bądźcie cierpliwi...). Otóż lubię fotografować łazienki w pokojach hotelowych. Są takie nowoczesne i bezpretensjonalne. Nie obciążone tymi wszystkimi morskimi, wodnymi i roślinnymi pierdołami. Są po prostu funkcjonalne i ładne. Zobaczcie sami. Dwie ulubione.




  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz