Kilka dni zastanawiałam się, co by tu pstryknąć, żeby przekazać głęboką prawdę o codziennej pracy w biurze. I wczoraj, podczas nocnego przeglądania zawartości twardego dysku w celu odnalezienia choćby śladu inspiracji, znalazłam poniższe zdjęcia.
DZIEŃ W BIURZE - REPORTAŻ ;-)
9:00 rano - pierwsza kawa, zapał do pracy, brak papierów na biurku
k. 11:00 - pojawia sie herbata oraz dziesiątki mejli:
okolice 12:00 - pora na następną herbatę (?), na moim biurku lądują pierwsze papiery:
14:00 - pandemonium telefoniczne, mam stan przedzawałowy, atakuję kubek z melisą (a może to herbatka owocowa?)
17:00 - schyłek formy fizycznej i psychicznej, espresso plus więcej papierów
Dziwne uczucie, kiedy nagle uświadamiasz sobie, że jakość swojej pracy możesz zmierzyć ilością wypitej herbaty/kawy. A jak jest u Was?
I z tą filozoficzną zagwozdką kończę dzisiejszy wielce merytoryczny post.
Pa!
ja się zamykam w dwóch kubkach wody ;pp
OdpowiedzUsuńwersja minimalistyczna ;)
Usuńahh... ta praca każda ma plusy i minusy . Polecam bardziej na luzie podchodzić do pracy mniej się przejmować tym wszystkich lecz i tak wiem że łątwo mówić trudniej zrobić . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle zauważyłam, że na stare lata robię się chyba odporniejsza:-)
UsuńPlan jest taki - sprzątaj kubki sukcesywnie, a chaos będzie wydawał się mniejszy ;)
OdpowiedzUsuńto jest zbyt łatwe żeby było skuteczne.... :p
UsuńIm więcej pracy, tym mniej piję. Na uzupełnianie braku wody w organizmie mam spotkania towarzyskie - wtedy herbata za herbatą :) A że zawsze taka sama, to i zawsze ten sam kubek!
OdpowiedzUsuńFajny reportaż :)
Pozdrawiam!
www.WnetrzaZewnetrza.pl